Godziemba Godziemba
1079
BLOG

Samobójstwo Generała

Godziemba Godziemba Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 12

 

Jakie były powody podjęcia próby samobójczej w maju 1926 roku przez jednego z najbliższych współpracowników Marszałka?
Sprawa ta narosła wieloma mitami. Czas z nimi skończyć.
 
Kazimierz Sosnkowski był niewątpliwie nie tylko jednym z najbliższych w latach 1908-1923 współpracowników Piłsudskiego, ale jednocześnie przede wszystkim wszechstronnie utalentowanym intelektualistą, typem szlachetnego patrioty.
Do 1923 roku różnice zdań między Szefem – tak go nazywano od czasu pełnienia funkcji szefa sztabu w Związku Walki Czynnej oraz I Brygadzie Legionów Polskich – a Komendantem były mało istotne.
 
W grudniu 1923 roku po upadku rządu Witosa, został – za aprobatą Piłsudskiego - ministrem spraw wojskowych w gabinecie Władysława Grabskiego. Od początku dążył do powrotu Marszałka do armii. Piłsudski najpierw chciał zostać szefem ścisłej Rady Wojennej, a gdy to Sosnkowski uzyskał, zażądał dodatkowo funkcji szefa Sztabu Generalnego. Na to jednak ani prezydent Wojciechowski, ani premier Grabski nie chcieli się zgodzić, obawiając się, ze poczynienie zbyt dużych ustępstw wobec Piłsudskiego nastawi opozycyjnie endecję wobec rządu i tym samym postawi jego dalszą egzystencję pod dużym znakiem zapytania.
Piłsudski stawiał coraz to nowe warunki, coraz bardziej nie do przyjęcia, doprowadzając ostatecznie do impasu. Sosnkowski nie rozumiał tej gry, ciągle żywił nadzieję na rozwiązanie kwestii drogą negocjacji. W tym celu opracował własny projekt organizacji najwyższych władz wojskowych, usiłując pogodzić żądania Marszałka z wymogami konstytucji. Mimo, iż projekt zgodny był z postulatami Komendanta, na początku stycznia 1924 roku Piłsudski odrzucił go. Grał o władzę, a sprawa powrotu do wojska była jedynie jedną z płaszczyzn tej gry.
W sytuacji wzrastającego nacisku piłsudczyków Sosnkowski złożył dymisję.
Piłsudski zaczął skłaniać się ku rozwiązaniom siłowym, niekonstytucyjnym. Sosnkowski nadal pozostał wierny swym przekonaniom, zgodnie z którymi w walce politycznej należy przestrzegać zasad zgodnych z konstytucją.
Należy więc przyznać rację Maciejowi Ratajowi, który w swoich wspomnieniach napisał, iż „Sosnkowski rozszedł się wówczas duchowo z Piłsudskim”. Pragnął utrzymać więź z Komendantem i jednocześnie mieć dobre relacje z prezydentem. Nie rozumiał, lub nie chciał zrozumieć, że rozwój sytuacji politycznej wyklucza taką możliwość.
Piłsudczycy zarzucali mu chęć rywalizowania z Marszałkiem, przeciwnicy Piłsudskiego – uleganie wpływom Komendanta.
Rozgoryczony wycofał się z życia politycznego, objął dowództwo Okręgu Korpusu Poznań oraz został delegatem rządu w Lidze Narodów do spraw rozbrojenia.
W listopadzie 1925 roku upadł rząd Grabskiego, Piłsudski ostrzegł Wojciechowskiego przed próbą powierzenia teki ministra spraw wojskowych Władysławowi Sikorskiemu lub Stanisławowi Szeptyckiemu – swoim przeciwnikom. Jako swoich kandydatów zaproponował generałów: Żeligowskiego, Tokarzewskiego, Skierskiego i Berbeckiego. Zapytany o Sosnkowskiego miał oświadczyć: „może na szefa sztabu, nigdy na ministra”.Sosnkowski jednak mimo propozycji nowego ministra gen. Lucjana Żeligowskiego nie zgodził się na objęcie funkcji szefa Sztabu Generalnego. Nie chciał bowiem angażować się ponownie w politykę w sytuacji nierozwiązanego „problemu Marszałka”.
Mimo różnych szykan ze strony legionistów, Sosnkowski nie przestał być piłsudczykiem – doprowadził do powrotu do Warszawy gen. Orlicz-Dreszera, przeniesionego karnie do Poznania po słynnej manifestacji poparcia dla Piłsudskiego w Sulejówku w połowie listopada 1925 roku. 
W czasie rozmowy z Piłsudskim na początku stycznia 1926 roku zyskał nadzieję, iż możliwy jest powrót Marszałka do wojska. Rozpoczął ponownie rozmowy, w celu wypracowania kompromisu możliwego do zaakceptowania przez Komendanta. Ważny polityki endecji Janusz Zdanowski zanotował: O ile za tym od strony Wojciechowskiego sprawa jest zabezpieczona, o tyle agitację za Piłsudskim, z kim mógł w Poznaniu prowadził Sosnkowski”. W połowie kwietnia – w obliczy upadku rządu Skrzyńskiego – Zdanowski notował: liczy on (Sosnkowski), co mi się wydaje nieprawdopodobnym, na stworzenie rządu w porozumieniu Skrzyńskiego i prawicy narodowej, może jeszcze jakichś konserwatywnych elementów z Piłsudskim”. Poczynania Sosnkowskiego oddają klimat tamtych czasów, powszechnego poczucia zagrożenia, braku wiary w możliwość dalszego funkcjonowania systemu parlamentarnego, przekonania o konieczności sanacji moralnej i gospodarczej stosunków w kraju.  Piłsudski ze swej strony nie czynił nic by podważyć inicjatywę Sosnkowskiego, która była mu na rękę, wprowadzając jeszcze większą dezorientację w obozie jego przeciwników.
Na początku maja 1926 roku wydarzenia gwałtownie przyspieszyły, rząd Skrzyńskiego upadł, doszło do porozumienia stronnictw Chjeny (SND + ChD) z PSL Piastem, Piłsudski 10 maja udzielił wywiadu „Kurierowi Porannemu”, w którym zapowiedział zdecydowaną walkę z nowym rządem Witosa, 11 maja miały miejsce demonstracje zwolenników Marszałka na ulicach Warszawy.
Ówczesny kierownik MSZ, Kajetan Morawski zaniepokojony rozwojem sytuacji poprosił Sosnkowskiego o przybycie do Warszawy. Sosnkowski, który miał wkrótce wjechać na posiedzenie komisji rozbrojeniowej do Genewy, przybył do Warszawy rankiem 12 maja, w sytuacji gdy decyzje o rozpoczęciu akcji wojskowej przez piłsudczyków zostały już podjęte.
            Szukał jednak kontaktu z Piłsudskim. „Prosiłem – wspominał Generał – o widzenie się z Komendantem. Zamiast z Komendantem rozmawiałem z Miedziński, który polecił mi wracać do Poznania”. Piłsudski nie chciał go poinformować o planowanej akcji nie dlatego, że mu nie ufał, ale dlatego, iż znając jego poglądy nie chciał go stawiać w trudnym położeniu moralnym. Nie przewidział jednak, iż Sosnkowski odczyta to jako wyraz pełnej don nieufności ze strony Marszałka.
            Z Warszawy wyjechał późnym wieczorem, gdy walki już trwały. Po przybyciu do Poznania udał się do siedziby Dowództwa Okręgu Korpusu. Jego zastępca gen. Hauser złożył mu raport o wysłaniu poprzedniego dnia dwóch pułków na pomoc rządowi i o trwającym załadunku dwóch następnych. Komunikat PAT stwierdzał: Generał Sosnkowski nie wydał na to żadnych rozkazów, ani odwołujących ani zatwierdzających. Przy rozstaniu z gen. Hauserem oświadczył: > Teraz każdy postępować musi według własnego sumienia<. Gen. Sosnkowski pozostał sam w swoim gabinecie na 1-szym piętrze gmachu DOK. Kilka minut po 12-tej adiutant gen. Sosnkowskiego por. Baranowski zbiegł na parter, gdzie urzędował gen. Hauser i gdzie znajdują się biura szefostwa sztabu DOK z wiadomością, że gen. Sosnkowski popełnił samobójstwo”.
            Generał przestrzelił sobie z pistoletu prawe płuco. Wywołało to wątpliwości, czy rzeczywiście chciał się zabić, czy jedynie zranić, by uniknąć zajęcia stanowiska wobec toczących się walk. Pomijano bardzo ważny element – mianowicie fakt, iż Sosnkowski był mankutem. Zapominano też, że strzał oddany był z Colta 9 mm, najcięższej broni ręcznej, jaka wówczas istniała. Strzał w prawe płuco jest naturalny dla mańkuta. Rana okazała się bardzo poważna, wdało się zakażenie na skutek jej zanieczyszczenia włókienkami wełny z sukna munduru. Przed długi czas istniało niebezpieczeństwo śmierci. Generał przebywał wiele miesięcy w szpitalu poznańskim, potem przechodził długotrwałą rekonwalescencję w swym majątku – Bukowcu, a następnie w Nicei, dokąd wyjechał z żoną. W ten sposób zawodowy wojskowy nie pozoruje samobójstwa.
            Rozwój wypadków postawił Sosnkowskiego przed tragicznym dylematem. Musiał odczuć polecenie Marszałka jak dowód pełnej doń nieufności. Dla niego, który ponad wszystko i mimo wszystko kochał Komendanta był to dotkliwy cios. Ale chyba nie to miało dominujący wpływ na podjęcie próby samobójczej. Wyjechał z Warszawy z przekonaniem, a sytuacja jaką zastał w Poznaniu utwierdzała go w tym, że oto szykuje się w kraju wojna domowa. Armia polska, której był jednym z twórców, została wciągnięta w konflikt polityczny, którego konsekwencje trudno było wówczas przewidzieć. Przyszłość kraju rysowała się w czarnych kolorach. Nie można było wykluczyć, iż wykorzystując wybuch wojny domowej, sąsiedzi Polski wkroczą w jej granice, by zagarnąć ziemie, do których wysuwali pretensje. Cały jego świat legł w gruzach. Głównym zaś winowajcą tej sytuacji był człowiek, który uczył go niejednokrotnie, że najważniejszą sprawą jest interes państwa i jego bezpieczeństwo. Na to nakładał się dylemat osobisty. Sytuacja zmuszała do opowiedzenia się po którejś z walczących stron. Z Piłsudskim związany był od ponad 20 lat, łączyły go z nim wspólne lata walki o niepodległość Polski, dzielenie jednej kwatery w Legionach, wspólny pobyt w niemieckim więzieniu w Magdeburgu, wspólna praca u podstaw budowy kraju w pierwszych latach niepodległości. Tych więzi nie osłabiły przykre doświadczenia z lat 1924-1926. Ale jednocześnie, jako prawy żołnierz, jako człowiek stawiający wierność i honor na czołowym miejscu, człowiek dla którego liczyło się przede wszystkim dobro Polski, nie mógł złamać przysięgi. Wszystko to legło zapewne u podstaw decyzji samobójczej.
            Po powrocie do zdrowia, wrócił do wojska. Mimo jednak częstych kontaktów z Marszałkiem zachowywali wobec siebie rezerwę. Nigdy nie doszło między nimi do rozmowy – rozliczenia z maja 1926 roku. Raz tylko w czasie chrzcin najstarszego syna generała w 1932 roku, Piłsudski powiedział : „Wiem, Szefie, że byłem wobec was nielojalny. Mówiła mi matka, że wiele dla Polski zrobię dobrego i stanę się bohaterem narodowym ale nie umiem docenić prawdziwych przyjaciół i potrafię być niewdzięczny”.
 
 
Wybrana bibliografia:
 
Kazimierz Sosnkowski – Materiały historyczne
Kazimierz Sosnkowski – Myśl-praca-walka
Janusz Zdanowski – Dziennik
Maciej Rataj – Pamiętniki
Piotr Stawecki – Polityka wojskowa Polski 1921-26
Tadeusz Katelbach – Piłsudski i Sosnkowski (przyczynek do historii rozdźwięku)
Kajetan Morawski – Tamten brzeg
Godziemba
O mnie Godziemba

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura