Godziemba Godziemba
163
BLOG

"Wiadomości" - pismo niezłomnych (3)

Godziemba Godziemba Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

Konflikt między „Kulturą” a „Wiadomościami” jeszcze bardziej pogłębił stosunek  do tzw. odwilży i „przełomu październikowego” 1956 roku.

 

1 września 1955 roku rozpoczęła działalność nadająca z Warszawy rozgłośnia „Kraj”, emitująca swe programy dla Polaków na obczyźnie. Równolegle ukazywać się zaczął biuletyn rozgłośni, w którego pierwszym numerze opublikowano odezwę  krajowych „intelektualistów  adresowaną do wychodźstwa w sprawie powrotu do Polski.

 

W odpowiedzi „Kultura” wydrukowała list zespołu do sygnatariuszy odezwy, zapraszający ich na rozmowy do Maisons Laffitte. To stanowisko paryskiego miesięcznika spotkało się krytyką „Wiadomości”. Adam Pragier podkreślił pełną zależność sygnatariuszy odezwy od Moskwy, gdyż „z samej istoty ustroju sowieckiego wynika, że w ramach tego ustroju nie może istnieć żadna samorzutna inicjatywa społeczna. Mnóstwo imprez sowieckich od dawna przyobleka się w formy samorzutnego działania różnorakich grup, lecz dzieje się to zawsze w ramach planów rządowych”. Jednocześnie wskazywał, że takie spotkanie „wytworzyłoby na Zachodzie dogodne dla komunistów mniemanie, że dzisiejsze w Polsce warunki dozwalają na podejmowanie  z obustronną dobrą wolą takich rozmów”. Atakując zespół „Kultury” za przekonanie o możliwości realnej zmiany ustroju „od wewnątrz”, wskazywał, że „oddzielny porządek polskiego komunizmu musiałby skończyć się w Workujcie lub na Kołymie”.  Przekonanie to podzielał w pełni Kajetan Morawski pisząc: „Czujemy się solidarni z każdym, co polską straż trzyma na odzyskanych ziemiach. Lecz solidarność nasza sięga także ich pragnień najgłębszych, pragnień, które stanowią o istnieniu i spójni narodu, a których właśnie im objawiać nie wolno”.


Grydzewski bardzo zdecydowanie wsparł rezolucję Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie z października 1956 roku w sprawie niedrukowania w kraju, pisząc, że Kraj może się obejść bez „Wielkiej Niedźwiedzicy” Wierzyńskiego, „Rubikonu” Nowakowskiego czy „Traktatu poetyckiego” Miłosza,  jeśli nie wolno poznać (…) „Na nieludzkiej ziemi” Czapskiego, „Między młotem a sierpem” Grubińskiego czy „Innego Świata” Herling-Grudzińskiego, które pozostaną zakazane”.


 Z kolei J. Mieroszewski na łamach „Kultury” ostro skrytykował autorów rezolucji, ironicznie podkreślając, że „Świat emigracyjny wypracował własne kryteria ocen i wartości. Można być znanym pisarzem na emigracji będąc zupełnie nieznanym w kraju. Mamy własne nagrody, własną giełdę wielkości i snobizmów literackich, własne słaby i , własne wzloty i upadki”.

Dyskusja wokół problemu publikacji w kraju była kolejnym symptomem rozdziału pomiędzy zespołem „Kultury” a emigracją londyńską. Postawa „Wiadomości” personifikowała stanowisko„niezłomnych”, przeciwne kompromisom z komunistami, także na polu literatury. „Kultura” zaś odrzucała legalizm polskich władz rządowych i partii politycznych, odmawiając emigracyjnym ugrupowaniom prawa do reprezentowania społeczeństwa w kraju. „Jesteśmy za pełnym wyzwoleniem – pisał Mieroszewski – niepodległością i rzetelną demokracją – nie odrzucamy jednak rozwiązań połowicznych  jak np. neutralizm”.  

Wiadomości” bardzo sceptycznie potraktowały odwilż – Adam Pragier uznał, iż „odwilż” była jedynie taktycznym wybiegiem obliczonym na dezorientację Zachodu w celu dalszego kontynuowania polityki Stalina. „ W Sowietach – konkludował Pragier – nie ma żadnych istotnych zmian, mimo że stwarzane są ich pozory. (...) Rzeczą istotna jest, że jednostka nie ma żadnej możliwości ostania się przed przemocą władzy, że wreszcie istnieje nietknięty aparat tej przemocy zapewniający dziś taką samą skuteczność ośrodka rządzącego, jak było to za czasów Stalina”.

W tym samym czasie ukazał się zamówiony przez Grydzewskiego u znanego publicysty brytyjskiego F. Voigta artykuł „Stalin nie umarł”, w którym autor pisał: „ W Rosji zaszła zmiana, ale nie jest to zmiana stalinizmu na coś innego. Jest to zmiana w obrębie stalinizmu, zmiana tego rodzaju, jakie sam Stalin przeprowadzał pod koniec trzeciego dziesięciolecia b.w.” Takie stanowisko musiało wpływać na ocenę wydarzeń w Polsce. „Odwilż’ jako zjawisko niepolskie i niesamoistne, lecz wyłącznie sowieckie i wynikające z decyzji Kremla, postrzegały „Wiadomości” nie jako zmianę strukturalną, lecz taktyczną. „Trzeba je wiązać – pisał Pragier – z istniejącą fazą polityki sowieckiej, której służy i przewidywać możliwe jej przeobrażenia i zmiany, w miarę nowych przedsięwzięć tej polityki”.

 

            Przejęcie władzy przez Gomułkę w październiku 1956 roku zostało bardzo przychylnie potraktowane przez „Kulturę”, która podkreślała wysokie poparcie społeczne dla nowego I sekretarza partii i jego polityki dążenia do „uniezależnienia i pełnej suwerenności państwowej”. Teraz zdaniem Mieroszewskiego celem emigracji nie była już suwerenność, lecz „odbudowa wolności i ustroju demokratycznego w nowej Polsce”. „Wiadomości” pozostały wierne swojej ocenie polskich realiów, Adam Pragier pisał: „Ale te zmiany zakreślają zarazem granice tego, czego nie uzyskano. Albo raczej – czego Gomułka uzyskać nie mógł i nie chciał. A więc Polska nadal rządzona będzie przez monopartię komunistyczną. Nie będzie przywrócona demokracja parlamentarna, oparta na odpowiedzialności rządu wobec sejmu, swobodnie wybranego. W polityce zagranicznej Warszawa ma nadal słuchać rozkazów z Moskwy. Jak widać daleka jeszcze droga do przewrotu warszawskiego do polski całej, wolnej i niepodległej”.

Zdobycze „października stanowiły dla kraju – zdaniem publicysty tygodnika – swobody porównywalne z zakresem autonomii Królestwa Polskiego sprzed 1863 r. i po rewolucji 1905, węższe jednak „niż miało Królestwo Kongresowe w pewnych dziedzinach przez wojną polsko-rosyjską r. 1830-1831”. Zmiany w Polsce więc dla Pragiera i „Wiadomości” były bardzo ograniczone, wynikiem zaś przewrotu nie było odzyskanie suwerenności,  jedynie uzyskanie określonego „stopnia autonomii wewnętrznej”.

  

Z kolei Aleksander Bergman jednoznacznie dowodził, że „sojusz z Rosją jest psychologicznie niemożliwy, politycznie bezcelowy, że nie gwarantowałby nam ani terytorium, ani niepodległości, że nie jest nakazem ani historii, ani geografii, ani racji stanu”.

 

Stanowisko „Kultury” było diametralnie różne, a tragiczne powstanie na Węgrzech dostarczyło dodatkowych argumentów. „Mimo że jesteśmy – pisał Mieroszewski – przekonanymi antykomunistami (…) uważamy, że komunizm narodowy, o ile będzie twardo obstawał przy postulacie niezależności państwowej, może Polsce w pewnym określonym okresie historycznym oddać duże usługi”.

 

Publicysta „Wiadomości” Jan Ulatowski, traktujący zachodzące w kraju przeobrażenia jako dzieło „komunistów opozycyjnych”, odrzucał formułowane przez nich pod adresem emigracji zarzuty, że brak poparcia dla „odwilży” jest równoznaczny ze wsparciem dla stalinowców. Uznawał je za swoisty szantaż, fałszywą alternatywę, gdy tymczasem rozmiary krytyki uprawianej w Polsce przez „leninowskich” komunistów są najlepszym dowodem, że konieczna jest nie reforma, ale całkowita zmiana systemu.

 

Bardzo szybkie wycofywanie się przez Gomułkę z październikowych ustępstw i obietnic, a zwłaszcza spektakularne zamknięcie „Po prostu”, dobitnie  ukazały, iż rację w tym sporze miały „Wiadomości” Grydzewskiego  a nie „Kultura” Giedroycia.

 

Powody do satysfakcji mógł mieć Adam Pragier, przepowiadający już w grudniu 1956 roku, że gdy przeminą miodowe miesiące popaździernikowe, „nie obejdzie się bez tajnej policji, cenzury, a pewnie i innych środków represji”. Oceniając sytuację z rocznej perspektywy pisał: „można dziś mówić i poniekąd o konsolidacji władzy Gomułki w Polsce. Nie takiej wszelako, jaka zaczęła się w październiku 1956 r., ale jaka zarysowała się rok później. Moskwa doszła widać do przekonania, że utrzymanie Polski w obrębie imperium komunistycznego jest mniej kłopotliwe przy użyciu Gomułki niż Ochaba i Rokossowskiego” . 

Giedroyc chciał poprzez „Kulturę” wpływać na politykę, natomiast Grydzewski był wierny ideowemu profilowi pisma. W 1956 roku, podobnie jak w latach poprzednich, „Wiadomości” współredagowali emigranci – ich preferencje i zainteresowania decydowały o profilu tygodnika na równi z opiniami Grydzewskiego. Dla „nieprzejednanych” emigrantów sztandarem nie była więc „Kultura”, lecz „Wiadomości”, uosabiające uch myślenie i tradycje. W roku 1957 Grydzewski pisał, że „im większe koncesje uzyskuje Kraj, tym bardziej bezkompromisowa powinna być Emigracja. Emigracja nie ma żadnego powodu do robienia ugody, którą musi robić Kraj”. 


Stanowisko Grydzewskiego poparł zdecydowanie gen. Kazimierz Sosnkowski, który w liście otwartym, ogłoszonym pod koniec listopada 1956 roku, jednoznacznie uznał, iż emigracja winna pozostać „rzecznikiem pełnego, integralnego programu niepodległościowego, bezkompromisowego i pozbawionego subtelności taktycznych”. „W naszym położeniu – pisał dalej Generał – najlepszą taktyką jest wysuwanie żąda maksymalnych, a kierownicy emigracyjni dobrze zrobią, jeśli do czasu zapomną o słusznej skądinąd maksymie, że polityka jest sztuką osiągania rzeczy możliwych”.

 

CDN.


Godziemba
O mnie Godziemba

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura